Świat zamieszkuje parę miliardów ludzi...
Każdy chciałby coś znaczyć, być "kimś ważnym". Jak wielu ludzi boli dzisiaj to, że są "nikim". Co jednak znaczy szacunek u ludzi? Przykład tego znajdujemy w Ewangelii.
Otóż w Niedzielę Palmową Jezus wjeżdża do Jerozolimy na oślęciu, nazywany "Synem Dawida" co w języku Żydowskim oznacza Mesjasza, oczekiwanego Króla Izraela. A zaledwie pięć dni po tym wydarzeniu, ci sami Żydzi, spytani "Króla waszego mam ukrzyżować?" krzyczą "Urzyżuj Go, ukrzyżuj" i "Nie mamy króla, jak tylko cezara".
Jezusowi nie zależało na ich uznaniu, ani na ich miłości. Jego piorytetem było ich nawrócenie i życie zgodne z prawdziwym Prawem Bożym. Niemniej jednak Jego przykład ukazuje, jak kruchy jest ludzki szacunek i jak trzeba walczyć o uznanie w oczach ludzkich. A przecież nawet, jeśli ktoś je zdobędzie, na co mu ono się zda? Przecież "To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych" (Łk 16, 15)
Czy Jezus był szczęśliwy podczas owego powitania w Jerozolimie? Nie sądzę. Przeciwnie, św. Jan relacjonuje nam, że Pan powiedział: "Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław się imię Twoje" (J 12, 27 - 28).
Jezus nie dba o wiwatujące tłumy, mówi o lęku, świadomy zbliżających się wydarzeń, swojej męki i śmierci. Jego jedynym pragnieniem jest chwała Jego Ojca...
W świetle tych słów wydaje mi się, że w owej scenie kto inny jest pełen szczęścia. Postać często pomijana, lekceważona.... postać nie będąca nawet człowiekiem. Otóż do dziś śpiewamy przecież "błogosławiony, który idzie w imię Pańskie"...
Jedynym szczęściarzem w tamtej chwili był ów osioł, który mógł przyprowadzić do Jerozolimy Zbawiciela. I jemu z pewnością także nie zależało na chwale, na czci czy honorach. A przecież jest sławny do dzisiaj, i nikt nie może źle mówić o nim, bo zrobił, co do niego należało, i nawet nie domagał się zapłaty :)
"Kto się poniża, będzie wywyższony, a kto się wywyższa będzie poniżony". Wybór należy do ciebie - chcesz być sławny przez chwilę, a później czuć się poniżonym i lekceważonym? A może chcesz być szczęśliwy na zawsze? Ale jak to osiągnąć? Naśladuj osiołka - jak i ja go naśladuję - weź Pana na swój grzbiet i nieś Go ludziom, którzy na Niego czekają, i już swoim rykiem ogłaszaj, że "Oblubieniec nadchodzi"
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz