niedziela, 6 listopada 2011

Osioł Boży

  Świat zamieszkuje parę miliardów ludzi...
Każdy chciałby coś znaczyć, być "kimś ważnym". Jak wielu ludzi boli dzisiaj to, że są "nikim". Co jednak znaczy szacunek u ludzi? Przykład tego znajdujemy w Ewangelii.

  Otóż w Niedzielę Palmową Jezus wjeżdża do Jerozolimy na oślęciu, nazywany "Synem Dawida" co w języku Żydowskim oznacza Mesjasza, oczekiwanego Króla Izraela. A zaledwie pięć dni po tym wydarzeniu, ci sami Żydzi, spytani "Króla waszego mam ukrzyżować?" krzyczą "Urzyżuj Go, ukrzyżuj" i "Nie mamy króla, jak tylko cezara".

  Jezusowi nie zależało na ich uznaniu, ani na ich miłości. Jego piorytetem było ich nawrócenie i życie zgodne z prawdziwym Prawem Bożym. Niemniej jednak Jego przykład ukazuje, jak kruchy jest ludzki szacunek i jak trzeba walczyć o uznanie w oczach ludzkich. A przecież nawet, jeśli ktoś je zdobędzie, na co mu ono się zda? Przecież "To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych" (Łk 16, 15)

  Czy Jezus był szczęśliwy podczas owego powitania w Jerozolimie? Nie sądzę. Przeciwnie, św. Jan relacjonuje nam, że Pan powiedział: "Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław się imię Twoje" (J 12, 27 - 28).

  Jezus nie dba o wiwatujące tłumy, mówi o lęku, świadomy zbliżających się wydarzeń, swojej męki i śmierci. Jego jedynym pragnieniem jest chwała Jego Ojca...

  W świetle tych słów wydaje mi się, że w owej scenie kto inny jest pełen szczęścia. Postać często pomijana, lekceważona.... postać nie będąca nawet człowiekiem. Otóż do dziś śpiewamy przecież "błogosławiony, który idzie w imię Pańskie"...

  Jedynym szczęściarzem w tamtej chwili był ów osioł, który mógł przyprowadzić do Jerozolimy Zbawiciela. I jemu z pewnością także nie zależało na chwale, na czci czy honorach. A przecież jest sławny do dzisiaj, i nikt nie może źle mówić o nim, bo zrobił, co do niego należało, i nawet nie domagał się zapłaty :)

  "Kto się poniża, będzie wywyższony, a kto się wywyższa będzie poniżony". Wybór należy do ciebie - chcesz być sławny przez chwilę, a później czuć się poniżonym i lekceważonym? A może chcesz być szczęśliwy na zawsze? Ale jak to osiągnąć? Naśladuj osiołka - jak i ja go naśladuję - weź Pana na swój grzbiet i nieś Go ludziom, którzy na Niego czekają, i już swoim rykiem ogłaszaj, że "Oblubieniec nadchodzi"

:)

wtorek, 1 listopada 2011

"Taki mały, taki duży może świętym być..."

  Słowo "święty" kojarzy się na ogół z czymś niezwykłym, wielkim. I rzeczywiście, mamy świętych, którzy są wielcy, niesamowici. Wobec nich często czujemy się mali i słabi. Dlatego w rozumieniu wielu ludzi świętość kojarzy się z czymś nieosiągalnym. Tymczasem jest zupełnie na odwrót...

  Wierzymy, że święty to człowiek, który osiągnął życie wieczne w Królestwie Bożym. W Starym Testamencie Bóg niejako stawie wyzwanie ludziom: "Bądźcie świętymi, bo Ja Jestem święty." Świętość jest jednym z podstawowych powołań każdego człowieka. Każdy z nas został powołany do życia. Razem z powołaniem do życia Bóg wzywa nas do świętości. To powołanie realizowali ludzie różnych epok. Mamy przecież świętych już za czasów Chrystusa, mamy świętych średniowiecza, renesansu, baroku itp. Również nasza epoka jest naznaczona wspaniałym przykłedem wielu świętych.

  Dzisiejsza uroczystość zwraca jednak naszą uwagę na wszystkich, nie tylko na tych, których świętość ogłosił Kościół. Wielu świętych mieszkało i mieszka między nami. Nawet zwyczajyny człowiek może być świętym. Do świętości są powołani starzy i młodzi, kobiety i mężczyźni, chorzy i zdrowi, wielcy i mali, bogaci i biedni....

  Jak jednak osiągnąć świętość? Na to pytanie odpowiada Chrystus bogatemu młodzieńcowi - "Zachowuj przykazania". Życie zgodne z wolą Bożą, z Jego nakazami jest pewną gwarancją zbawienia i świętości. Człowiek musi tylko zdecydować się i "pójść za Nim". Musi zechcieć być świętym. I tego dziś każdemu życzę. A czemu piszę o świętości, czemu do niej zachęcam? Bo, jak śpiewa Arka Noego - "każdy święty chodzi uśmiechnięty" :)

poniedziałek, 31 października 2011

"Uwierzyłem, dlatego przemówiłem"

   Człowiek, kiedy jest szczęśliwy, chce się dzielić swoim szczęściem. Ja jestem szczęśliwy, dzięki Chrystusowi. I chcę opowiadać o moim szczęściu, a także o Tym, który mi je dał. Dlatego powstał ten blog, bym mógł się dzielić moimi przemyśleniami, radościami, smutkami...

 Zapraszam każdego, kto chce się dzielić ze mną radością do czytania mojego bloga. Ponieważ nikt nie jest zmuszony, by go czytać, proszę aby komentarze do niego były stosowne, bez wulgaryzmów czy złośliwej krytyki. Jeżeli ktoś ma do mnie pytania, proszę je zamieszczać w komentarzach.

 Wszystkich serdecznie pozdrawiam :)